fragment ryciny...
St.Masłowski - drzeworyt z 1882 r.
nasz znajomy pasterz ...
... z Borysem...
... oraz nasze suczki przy stadzie
|
Pies pasterski występuje w Polsce od czasów najdawniejszych. Świadczą o tym znaleziska archeologiczne, źródła pisane i ikonograficzne. Już w początkach polskiego piśmiennictwa pojawiają się traktaty o psach myśliwskich i pasterskich. Autor z roku 1549 Piotr Crescentyn pisał: "... Ale iż bydło psów jako własnych stróżów potrzebuje ku obronie od wilków; przeto też o nich tu godzi się nieco powiedać".
Typ budowy i charakteru psa pasterskiego kształtowały się zależnie od rodzaju gospodarki hodowlanej, w której występowały. Nizinny pies owczarski utrzymywany był przy
owczarniach jako niezbędny pomocnik pasterza. W aktach ordynacji Zamoyskich, gdzie hodowla owiec istniejąca od XVI wieku prowadzona była na wielką skalę, pierwsza wzmianka o psach owczarskich pochodzi z 1775 roku. Dowiadujemy się z niej, że w Stróży pilnowało 934 owiec 7 psów, a w Wilkołazie 335 owiec pilnowały 3 psy.
W okresie największego rozwoju owczarstwa w ordynacji, przypadającego na lata 1830-43 musiano psy owczarskie specjalnie dobierać ze względu na niezwykle delikatne i bojaźliwe owce rasowe. Hodowla ordynacji zasilała owczarstwo całej Lubelszczyzny, rozpowszechniając zapewne i regionalny typ psa owczarskiego.
Józef Gerald Wyżycki w podręczniku - "Nauka hodowli zwierząt czyli o systematycznej poprawności oraz pielęgnowaniu
krajowych koni, bydła rogatego, owiec, kóz, świń, psów i ptactwa domowego" - (Warszawa 1838) pisze o psach owczarskich, że są małe -
"głowę mają szczupłą, szpiczastą, krótkie bardziej stojące niż zwisłe uszy, sierść długą, miękką... Barwy, są rozmaitej, najczęściej czarnej lub czarno-pstrokatej, rzadziej białej lub brunatnej".
Natomiast autor "Poradnika hodowli i weterynarii dla ziemian" - z roku 1839 podaje, że: "... Psy pasterskie małe, dobrze ułożone, wielką są pomocą d1a owczarzy przy trzodzie; nigdy jednak nie powinny być innej maści tylko białe, inaczej bowiem przyczyniłyby
się przez przestraszenie owiec i zapatrzenie się tychże do rodzenia pstrych jagniąt!". Opisom tym nie towarzyszą żadne ilustracje. Natomiast w
"Tygodniku Ilustrowanym" z roku 1882 znalazłam rysunek reprodukowany techniką drzeworytniczą, i przedstawiający pastuszka z pieskiem owczarskim, którego wygląd
odpowiada wyżej przytoczonym opisom.
Ujęcie psa od tyłu uwidacznia jego cechę szczególną, jaką jest krótki ogon. Biorąc pod uwagę, iż zabieg kurtyzowania ogonów nie był wówczas na wsi stosowany, można przypuszczać, że była to
jego cecha naturalna.
Ilustrator ówczesny, spełniający rolę dzisiejszego fotoreportera,
wykonywał rysunki dla czasopism najczęściej z natury. Wydaje się więc, że podobizna pieska
wykonana przez Stanisława Masłowskiego jest wiernym portretem owczarka. W początkach XX wieku
owczarstwo, powszechnie prowadzone na Lubelszczyźnie w wieku XIX, ulega stopniowej likwidacji, co wpływa na zmniejszenie chowu psów owczarskich.
W roku 1924 czasopismo "Polski Drób" - organ nowo powstałego "Polskiego Związku Hodowców Psów Rasowych" - zamieściło artykuł, nawołujący do podjęcia
pracy nad wyhodowaniem polskiego psa owczarskiego. Autor artykułu Ludwik z Kleczan (ks. Ludwik Kleczyński) pisze między innymi: "...otrzymałem w darze
oryginalnego psa; owczarskiego o wyraźnych cechach szpica. Kolor futra bardzo gęstego był kawowy,
urodził się Buruś, bez naturalnej ozdoby, tj. bez ogona. Przy
puszystym futrze wyglądał jakby kłąb wełny".
W tym samym roku na łamach czasopisma ,;Polski Drób" Ludwik z Kleczan w relacji z wystawy psów w Warszawie podaje, że ho-
dowczynie: Czertwertyńska i Grocholska wystawiły owczarki polskie nabyte w ziemi siedleckiej od chłopów. Wystawiona suczka stanowiąca własność M. Grocholskiej
otrzymała srebrny medal. Para przedstawionych przez Grocholską psów była bezogonna i według jej
oświadczenia, przekazywała tę cechę potomstwu.
W czasopiśmie "Mój Pies" z roku 1937 ogłoszomy został list
hodowczyni owczarków nizinnych Róży Żółtowskiej: "... w okolicy
naszej (Podlasie, woj. lubelskie) hr. Maria Grocholska pierwsza zwróciła uwagę na psy tego typu, które kilkakrotnie zauważyła u
starych owczarzy. Wykupiwszy kilka typowych okazów, rozpoczęła
racjonalną hodowlę drogą selekcji. Rasa ta, okazała się bardzo silna, gdyż mimo długołetniego
zaniedbania w rękach chłopskich typ utrzymuje się jednolity i od czasu naszej 12-letniej hodowli nie
zdarzyły się szczenięta odmienne pod względem maści lub budowy.
Przeciętny wzrost psa wynosił 30 do 40 cm, obecnie przy intensywnym odżywianiu i po
12-letniej selekcji wzrost psa dochodzi do 60 cm. Maść biała, u niektórych
osobników występują plamy kremowe na grzbiecie i uszach. W naszej
hodowli owczarki wykazały różnorodne uzdolnienia, służą one do
pilnowania owiec, krów, oraz jako stróże nocne i psy pokojowe są bardzo miłe w współżyciu. Jeden z nich okazał się bardzo dobrym
dzikarzem. Cechy charakteru to wyjątkowa wierność, inteligencja,
odwaga, czujność i bardzo dobry węch". W ziemi siedleckiej hodowla owiec prowadzona była powszechnie przez drobną szlachtę i chłopów w latach 1808-1907, w początkach XX wieku owczarstwo zanika.
(Podano na podstawie "Studiów do dziejów gospodarstwa wiejskiego" Oss. 1956).
Piesek owczarski utrzymywany przy tej hodowli, rozpowszechniony w czasach jej rozwoju w latach dwudziestych naszego wieku
spotykany był, jak pisze Żółtowska, już tylko u starych owczarzy.
Danuta Forelle, czasopismo "Pies"z ok. 1965 r.
*********************************************
W
czasie naszej tegorocznej wiosennej wyprawy w góry, trafiliśmy na
znajomy widok ...
W pobliżu bacówki pod Nowym Targiem wypasało się stado owiec pod
bacznym okiem pasterza i jego pomocnika - psa. Nie mogłam się
powstrzymać przed utrwaleniem tego obrazu na zdjęciach. Minęło ponad
200 lat a jakby nic się nie zmieniło na wsi polskiej. W miastach
życie ewoluuje a w niektórych zakątkach czas jakby się zatrzymał.
Uderzyło mnie zarówno podobieństwo sytuacji, jak i samego psa - do
ilustracji autorstwa St.Masłowskiego. Oczywiście przy owczarzu
zatrzymaliśmy się dłużej po to, by zrobić zdjęcia i porozmawiać.
Okazało się, że pies o imieniu Borys urodził się z naturalnie krótkim
ogonem. Pochodzi od pokoleń z psów owczarskich, które stale są
hodowane na podhalu - i dobierane tylko pod względem użytkowości. Górale
często wymieniają się psami ze Słowakami lub kupują od nich obiecujące
szczenięta, które często wyglądają jak ten, na załączonych zdjęciach.
Borys to pies w proporcjach i wzroście przypominający PONa. Włos ma
sztywny, prawie kozi, dość długi, na łapach mocno wytarty, na kufie
krótszy. Uszy stojące.
Już od pierwszej
chwili widać było, że pies nie służy do pilnowania stada a jedynie
do utrzymywania w nim porządku - gdy podchodziliśmy ze swoimi trzema
suczkami, nie zaszczekał ani razu a jedynie podszedł i obwąchał nas
z zainteresowaniem, po czym odszedł trochę dalej i obserwował nasze
poczynania. My wdaliśmy się z pasterzem w rozmowę, oczywiście o
psach. Widać było w jego oczach rozbawienie, gdy pochwaliliśmy się,
że te trzy wychuchane kłębki futra to psy pasterskie. Nabrał do nich
większego przekonania, gdy
dowiedział, się że to rasa polska, do niedawna pracująca przy
owcach. Nasze sunie spisały się na medal okazując zupełną ignorancję
wobec sporego stada, gdy tylko ono zaczęło schodzić im z drogi. Mogliśmy
spokojnie sfotografować i psy i owce.
Gdy skończył nam się film w
aparacie, mąż poszedł do samochodu wziąć nowy. Pobiegły za nim
Norma i Wiki a Panda została ze mną przy stadzie. W pewnym momencie usłyszała
męża w oddali i postanowiła pójść do niego. W swoim roztargnieniu
(z nosem przy ziemi) nie zauważyła,
że ma przed sobą kilka owiec. Zorientowała się dopiero, gdy znalazła
się w odległości 2-3 metrów. Owce bardzo zainteresowały się
samotnym psem. Obie strony powolutku do siebie podeszły i powąchały,
dotykając się niemal nosami. W pewnym momencie owca
z którą Panda się powąchała nie wytrzymała napięcia i tupnęła
ze zdenerwowania - chyba intruz nie
zapachniał jej dobrze. Panda ze zdziwieniem odskoczyła krok do tyłu i
burknęła pod nosem, co jeszcze bardziej zdeterminowało owcę, która
podeszła do niej i ponownie tupnęła... Tu Panda nie zdążyła już
zareagować, bo w tym momencie jak spod ziemi wyskoczył Borys i przywrócił
porządek w stadzie ratując swojego gościa z opresji. Byłam
oczarowana jego reakcją na tą sytuację! Pies wykazał się niezwykłą
inteligencją i inicjatywą - jego właściciel
stał kilka kroków dalej i nie reagował, czekając na rozwój wydarzeń
- albo też wiedział, w jaki sposób zachowa się jego pies. Całą
sytuację skwitował stwierdzeniem, że Panda nauczyłaby się pracy
przy stadzie. Chyba mu wierzę, bo
jakoś wylewniej (jeśli można pogłaskanie tak nazwać) zaczął
traktować Pandę. Ów człowiek nie należał do zbyt wylewnych (ani w
słowach ani czynach), ale zdobyliśmy sobie jego sympatię zachwycając
się Borysem, z którego widać był bardzo dumny. Również
pozostali pasterze będący nieopodal w bacówce mieli wiele szacunku i
podziwu dla tego psa i cieszyli się, mogąc się nim pochwalić. Oprócz
Borysa mieli podhalany, które w nocy pilnowały stada. Na koniec naszej
wizyty na hali (już przy odjeździe, gdy mieliśmy
spakowany sprzęt fotograficzny), byliśmy świadkami pięknego popisu
pracy przy stadzie (w wykonaniu Borysa), jaki do tej pory mogliśmy oglądać
jedynie na filmach, bądź relacjach z konkursów pracy border colie.
Z pewnością ta wizyta na długo pozostanie mi w pamięci. Nasunęła
mi też pewne refleksje, związane z kierunkiem hodowli PONa. Z pewnością
większość obecnych egzemplarzy tej rasy nie nadawałaby się do pracy
w naturalnych warunkach choćby ze względu na zbyt długi i miękki włos.
Psy zarówno niegdyś, jak i obecnie
pracujące przy stadach charakteryzują się stosunkowo twardym włosem,
który nie spilśnia się łatwo (włos
ten jest bardziej miękki niż np. u owczarków niemieckich, ale nie może
to być puch bo będzie się filcował i miał tendencje do powstawania
dredów). Przecież nikt tych psów nie czesał. Obecnie PONy najczęściej
mają obfity, miękki włos, wymagający wielu zabiegów pielęgnacyjnych.
Co prawda takie psy pięknie prezentują się na wystawach, ale często
są bardzo uciążliwe w czesaniu dla właścicieli, którzy w końcu
decydują się na strzyżenie psa. A czy nie lepiej hodować psy o łatwej
do pielęgnacji szacie, nieco krótszej ale twardej, bez tendencji do
kołtunienia? Na wystawach takie psy często
są niedostrzegane i niedoceniane, bo wyglądają niepozornie, ale jaki
komfort mają ich właściciele! Takich psów jest już niewiele...
Jest jeszcze jedna kwestia, którą
chciałabym poruszyć - jest nią inteligencja psów. Przy hodowli
eksterierowej zupełnie przestano zwracać na nią uwagę. Wspomina się
jeszcze o charakterze, ale inteligencja - cecha, którą głównie
kierowano się podczas kształtowania
rasy do wykonywania potrzebnych zadań - jest obecnie zupełnie
ignorowana a szkoda, bo z psem inteligentnym można nawiązać znacznie
bliższą więź, można lepiej zrozumieć się i dogadać!
My mamy w domu trzy suczki, spośród których Panda bardzo wyróżnia
się właśnie inteligencją. Jest to psina uparta, trochę samowolna,
ale niesamowicie komunikatywna. Według naszych wieloletnich obserwacji,
doskonale nadawałaby się do wielu zadań. W lot pojmuje nasze intencje
i nie trzeba jej długo tłumaczyć naszych oczekiwań. Chętnie je
wykonuje, bo nie lubi się nudzić, choć robi to po swojemu - jak każdy
szanujący się PON.
Często na wystawy przyjeżdża ze swoimi kilkoma psami border collie
(rasa powszechnie uznana za najinteligentniejszą
na świecie) pewien pan i robi swego rodzaju przedstawienie, pokazując
jak wspaniale można bawić się z taką gromadką. Wokół niego zbiera
się tłum ludzi, zachwycających się scenką. Podczas tych przedstawień,
widać jak doskonale właściciel rozumie się ze swoimi psami. Z PONami
byłoby więcej hałasu, ale wiele z nich też potrafiłoby zaprezentować
się równie znakomicie. Niestety,
znam sporo PONów, które są po prostu głupie a z takimi trudno dogadać
się. Są to może osobniki wygodne
dla ludzi, którzy kupują psa na kanapę lub wystawę (pod warunkiem,
że nie są zbyt szczekliwe albo agresywne) ale nie da się z nimi nawiązać
tak bliskiej więzi, żeby móc po latach wspominać, że miało się
prawdziwego przyjaciela.
Ja może jestem bardziej niż inni wymagająca pod tym względem, ale
wychowałam się z bardzo mądrą kundelką i długo myślałam, że
wszystkie psy takie są, jeśli się z nimi odpowiednio postępuje.
Dopiero, kiedy kupiłam kolejne suczki (które nie są tak wybitnie
inteligentne jak moja pierwsza Aga i Panda) zrozumiałam, że miałam i
mam wyjątkowe szczęście posiadać tak wspaniałe towarzyszki. Co
prawda jestem zadowolona i z Normy i z Wiki, bo
nie są głupie i mają wspaniałe psychiki, ale czuję pewien
niedosyt...
|